Nie sypiam

Ostatnio nie śpię dobrze po nocach. Czy to tylko dlatego, że śpię tu sam, w pustym i przez to niedbałym łóżku, a to mój egoizm krzyczy o braku Ciebie do przytulenia? ((Jak się wyzbyć takiego ego, którego nie chcę? Chcę Twej bliskości, ale bardziej chcę, byś Ty jej wzajemne chciał i był ze mną szczęśliwy)). Czy to zazdrość choruje na wyobrażenia alternatywnych rzeczywistości, w których jeszcze jestem lub w których już mnie nie ma, w Twoich snach, myślach, życiu? Naprzemiennie mnie porzuciłeś, układasz lub już ułożyłeś sobie drugie, nowe, lepsze życie, beze mnie, daleko ode mnie. Znów to, w innym wariancie, szukasz lub już trafiłeś w ramiona nowej, lepszej połówki, ja się wyczerpałem, spowszedniałem, zapracowałem, zaniedbałem (sylwetka? zapach? włosy? ubiór?). W innym matriksie możliwych rzeczywistości, to wszystko przez to, że nawet nie wiem, kiedy przestaliśmy ze sobą rozmawiać (faceci nieczęsto potrafią tak ze sobą rozmawiać), o tym czego i dlaczego, jak, kiedy i gdzie chcemy (samemu mi to z trudem przychodzi, więc i Tobie zapewne…). Wciąż nie wykluczyłem możliwego równoległego świata, że nie tylko ja tęsknię, że wszystko jest jak trzeba. A może to kwestia niepewności, skoro nie wiem, bo nie zapowiadasz (bo nie pytam, bo odpowiesz że nie wiesz lub źle odbierzesz pytanie), kiedy wrócisz (czy w ogóle)? Na jak długo wracasz? Jak mogę planować przyszłość (urlopy, wspólny czas), gdy chcę byś był (byśMY byli) jej istotną częścią, a póki co, chyba dajesz mi znać, że mnie w Twojej mogłoby nie być (nie ma?), a może po prostu nie planujesz niczego na przyszłość? A może, potrzebujesz oddechu, przemyślenia, czy takich Nas chciałeś (chcesz)? Jak mam się odnaleźć pogubiony… Nie chcę tych wielu sensów mojego życia, jeśli pośród nich nie ma Ciebie, szczęśliwego. Tym bardziej, (czy) gotów jestem usunąć się w samotny, zapomniany cień, byś Ty mógł odżyć, cieszyć się pełnią życia, choćby beze mnie, choćby z kimś innym? Bolesne dla mnie pytania. Z głębi serca wydaje mi się, że lepszy Ty szczęśliwy (ja z Tobą tak, ale nie chcę się liczyć sam). Wiem na pewno, że chcę Ciebie, chcę Nas. Wciąż chcę stawać się lepszy, w tym także lepszy dla Ciebie, pełniejszy we wspólnej wizji „My”, niż w mojej wizji „ja”. Chcę Ciebie szczęśliwego, który czuje moje wsparcie. Czasami w rozłące nie potrafię samotnie rozwiać wątpliwości, czy taka wola jest zgodna z Twoim chceniem, zamiarami, emocjami. Jak mogę Cię lepiej wspierać, gdzie się (Cię) zgubiłem, jak Cię odnaleźć? Spać mi nie dają pytania, a może spektrum odpowiedzi? Dla tych, w których jesteśmy my, wciąż warto i chcę czekać na Twój powrót…

Komentarze

  1. Przechodzę przez okres rostania z moim facetem. Po 10 latach to ja odhcodzę. Wiem co on czuje, pewnie to samo co ty w tym opisie.
    Trzeba zawsze najpier żyć dla siebie.... To stary test, mam nadzieję, że Ci się udało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przechodze przez fazę rostania z moim facetem. To ja odchodze po 10 latach związku.
    Rozumiem co on czuje, to samo co ty w powyższym opisie.
    Mam nadzieję, że czas faktycznie goi rany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, najgorsze w tym wszystkim jest, że to trwa grubo ponad rok. Nie jestem ani z Nim, ale też nie jestem sam, przynajmniej hipotetycznie. Zasadniczo to ja powinienem Go rzucić, ze złości na niezdecydowanie. A jednak, gdzieś tam po drodze dostrzegłem w Nim zagubionego, pięknego Człowieka... tego samego, którego kocham... Nie padło ani słowo o rozstaniu, wręcz odwrotnie… Tylko że za słowami nie poszły czyny. Jak poszedł w cholerę, tak Go nie ma, fizycznie.

      Jeśli Twój (już eks? jeszcze nie eks? już niebawem eks?) czuje to samo, to w Jego imieniu mogę Ci nawtykać. Sprawę przetnij prosto, postaw jasno. Nie przeciągaj miesiącami, bo to się staje nieprzyzwoite w którymś momencie...

      Czas goi rany, u mnie jeszcze nie może zacząć. Czekam, aż znów będziemy razem, albo aż się rozstaniemy. Wolałbym być razem, ALE do tego trzeba dwojga.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Opuszczenie

Naiwny

Przestrzeń