Posty

Naiwny

Nikt mi tego (jeszcze) nie powiedział, ale dostrzegam z nieśmiałością i zażenowaniem, że zawodowo i prywatnie jestem naiwny. Czyli taki co nadmiernie wierzy innym; jest łatwowierny, bezkrytyczny; myśli i postępuje w sposób prosty i szczery; daje się manipulować. Zawodowo, czuję się czasami zaskakiwany i upokarzany rozwojem wydarzeń z moim udziałem, że innym przychodzi tak łatwo rozgrywać i manipulować faktami, emocjami i ich pozorami. Prywatnie, mimo bicia się z myślami, że nie chcę, by tak wyglądało moje życie i „związek”, mimo zawieszenia w nieustannym rozkroku, nie potrafię sam dla siebie przekonująco zaprzeczyć wersji, że jestem okłamywany i zdradzany, tylko po prostu nie jestem wart komunikacji. Nie wiem, jaka jest rzeczywistość i spośród setek alternatywnych rzeczywistości, tej prawdziwej sam nie zgłębię. Nie czuję się przez to niedoświadczony ani głupi, ale odczuwam dyskomfort i obawiam się utracić zaufanie do drugiego Człowieka… Moich zaniechań spowodowanych niewiedzą tro

Nabrany

Nie do końca byłem świadom, że powoli się oddalamy, przestajemy rozmawiać, interesować się swoim życiem, na odległość. Nie chcę porównywać ani stopniować, Któren bardziej, kiedy i czym się przyczyniał. Moje serce zatrzymało się tam, gdzie razem byliśmy ostatnio. Mimo nielicznych Twych słów, jeszcze nie zabiły mojej miłości, gdzieś tam sobie w kącie będzie się tlić cichaczem. Niespiesznie postoję sobie w miejscu do odwołania. Nie czuję, żebyś mnie teraz chciał, jak ja kiedyś chciałem i prawdopodobnie sam też to odwzajemniałeś. Wciąż chciałbym, ale powoli zatraca się to znaczenie, skoro nie mogę na Ciebie liczyć, nie ma Naszego życia, a w Twoim mnie nie ma. Nie rozumiem jednak, czego chcesz, bo widzę, że jednak wciąż czegoś ode mnie chcesz. Traktowałem Cię jak najbliższą Osobę, życiowego Partnera, Połówka. Przez zaniechania, milczenie i ostatnio wyrwane słowa, odrzuciłeś to. Będę żyć dalej, ale nie wiem, jak sobie wyobrażasz „nasze” „kontakty”. Nie chcę się Tobie narzucać, bo ch

Przeczenie

Przepraszam, że kochałem Cię jak moją życiową połówkę i partnera. Podczas gdy Tobie po prostu długo zajmowało zrealizowanie konsekwencji, że chcesz kogoś i czegoś innego. Jeszcze dłużej zajmuje Ci przyznanie tego, zaprzeczenie mnie w Twoim życiu. Nie zapytałem Ciebie o zgodę, czy będziemy razem. Po prostu byliśmy razem, ale nie wiedziałem, że nie masz takich planów, jakie ja żywiłem (owo długo jeszcze) bez Ciebie. Przypominam sobie różne symptomy Twojej niezgody, kiedyś odbierałem je inaczej. Dziś raczej przyznaję, że nie byłeś tutaj i te kilka lat ze mną szczęśliwy. Głupio mi, że ja z Tobą byłem. Zasługujesz na Kogoś lepszego niż ja. Nie ma znaczenia, czy, co, kto, kiedy i gdzie, mogło być inaczej. Tu i teraz najważniejsze, że odnalazłeś się w życiu, w którym na mnie nie ma miejsca. Nie wiem, czy te słowa są prawdziwe. Twoje zaniechania upoważniają mnie do zaprzeczania i tworzenia dowolnej rzeczywistości. W sumie, totalnie nie ma znaczenia, co myślisz, czujesz, robisz, vice versa

Chcieć

Dzień drugi po. Miłość wśród wielu desygnatów bywa chceniem w wolności, wyborem mimo różnorodności. Jest pytaniem i odpowiedzią  na pytanie, nie tylko czy chcę, ani nie tylko, czy chcemy oboje lub wszyscy, a nawet nie tylko, czy chcemy tego samego, ale również, jak bardzo (jakim priorytetem) chcemy tego samego. Następnie, jak dobieramy czasoprzestrzenie i Ludzi w realizacji. Jaki sens każdy z tego odczytuje i temu nadaje, jakie komunikaty wymieniamy słowami, pozawerbalnie, czynami, zaniechaniami. Żywa miłość potrzebuje komunikacji i samoświadomości (wizji) o zakresie chcenia. Potrzebuje zakładania lub budowania (definiowania) oraz trwania wspólnych aksjomatów. Gdy komunikacja lub trwanie zamiera, miłość przekształca się, wymiera, ewaluuje i ewoluuje. Mnie w Twoich sensach, wizjach i aksjomatach obecnie nie ma wśród bliskich czasoprzestrzeni i Ludzi w taki sposób, jak byliśmy kilka lat, a przestałeś jakiś czas temu, tylko mi o tym nie powiedziałeś, a ja się nie domyślałem. Żyłem

Jednak

Tak sobie myślę i czuję, teraz, gdy przynajmniej jedno jest jasne… Będzie mi Ciebie brakowało. Od miesięcy brakuje, ale żyłem nadzieją, a tę dziś zabiłeś. Powinieneś był zabić ją dawniej. Naprawdę głupi dzieciak ze mnie, że łudziłem się, że jeszcze będziemy razem, tak, jak byliśmy blisko kiedyś. Teraz przynajmniej czuję pustkę (nie-radość, ale i wreszcie nie-depresję, tudzież nie-ulgę, ale i wreszcie nie-lęk). Czarna dziura to nie jest, Rów Mariański też nie, ale po niektórych kraterach nawet dinozaury giną. Wszystkiego sobie nie wyjaśniliśmy, bo na odległość nie chcesz, nie potrafisz, nie wiesz. Być może odważysz się kiedyś. Dużo i tak już wiem i czuję, między słowami i latami Nas dotąd. Prócz mnie, masz więcej bliskich Ludzi takich, jakim ja byłem. Nie wierzysz w związki na wyłączność, monogamię, życiowe dwie połówki. Kochasz i masz więcej mężczyzn, z którymi potrzebujesz bliskości, i nie przekonało Cię nigdy (nie uważasz za potrzebne) szczególne przywiązywanie się do jednego.

Koty

Wiele razy zaczynałem pisać do Ciebie. Jednym razem wszystko kasowałem, czasami nie powstrzymywałem się skutecznie z popuszczaniem Tobie pojedynczych zdań, innym razem szło anonimowo do internetu, z różnych przyczyn. Może sam się ich boję, nie chcę kreować nimi czegoś nieświadomie, być źle zrozumianym. Może sam nie znam rzeczywistości i dokonując obserwacji, rozstrzygam jak Schrödinger, czy kot jest żywy, czy martwy, a nie jest mi wcale obojętne, która z wersji okaże się być moją rzeczywistością, jedyną dostępną „prawdą”. Może i dlatego, że Słowa miewają sprawczą moc odkrywania i nadawania sensu okolicznościom wcześniej nieuświadamianym i nieakceptowanym. Tymczasem jestem świadomy, że nie zawsze sens okaże się zgodny i spójny z rzeczywistością, tą ze strony adresata (czytającego, słuchającego, adresata) i tą ze strony autora (piszącego, mówiącego, nadawcy). Wolałbym, by słowa mogły tylko budować i nadawać pozytywny sens, by nigdy nie niszczyły ani nie oddziaływały negatywnie, zwłaszc

Przestrzeń

Messenger wysyła treść pisanych słów do reklamodawców, bo choć znów coś tylko pisałem, ale nie wysłałem, tylko opublikowałem tutaj w trybie prywatnym (bez ciasteczek), to na Facebooku pokazała mi się reklama… psychoterapii dla osób w kryzysie w związku. Damsko-męskim. Mimo wszystko jedna z rad za darmo mnie przekonała. Odpuszczam. Daję jeszcze większą wolność. Przestrzeń. Symetrię w uczuciu. Porzucam nacisk. Ja to znałem kiedyś jako technika lustra, gdy odpowiada się takim samym zachowaniem, by uświadomić komuś, jak to jest tego doświadczyć. Jak widzę, technika ma szersze zastosowanie. Teraz nic nikomu nie udowadniam, nie mam żadnego celu. Po prostu cichaczem odpuszczam, milknę, niknę — ja. Będzie trudno Mu nie odpisywać na Jego pozory przywiązania i wyrzuty sumienia, ale spróbuję.

Pożegnanie

Swoją drogą, to raczej przypadek, ale ostatnio tak dostrzegam, że chyba w moim życiu Ludzie rozstają się bez pożegnania… ci żyjący i ci, co umarli… Staję się trochę przeczulony, doszukuję się, co robię nie tak… Z tymi umierającymi to niczyja wina rzecz jasna (tak przypominam sobie pewną Znajomą, moją Mamę oraz kilku krewnych — nawet jeśli to były niełatwe przedśmiertne spotkania, o których wiadomo były, że są lub powinny lub mogą być ostatnie, przynajmniej za życia, jeśli wierzyć — to jednak były urwane przez obie strony, zawieszone w próżni, jak gdyby nigdy nic złego nie miało się dalej zadziać), ALE kilka takich więcej niż nieistotnych Osób i etapów w moim życiu też po prostu znikło… Był pewien społecznik, inaczej widzieliśmy sprawy stowarzyszenia… Pamiętam, jak już po ostatnim spotkaniu (które przebiegało i zakończyło się jak gdyby nigdy nic, pokojowo rozstaliśmy się mimo różnic), przemykał jeszcze kilka razy na kolejnych spotkaniach, celowo w oddali (mimo że mógł bliżej),

Nieporzucanie

Nieszczęśliwie się w Tobie zakochałem… Nieszczęśliwie tylko dlatego, że ani się nie rozstaliśmy, ani nie jesteś ze mną. Nie mogę ani nie chcę powiedzieć, jakobym był w tej sytuacji szczęśliwy. Nie jestem odkąd jestem znów sam. Tyle wiem, reszta pozostaje mi nieznana. Z jakichś przyczyn nie zasługuję nawet byś powiedział lub napisał, przyznał, że coś się zmieniło. Czy i kiedy przestałeś uważać to, co nas łączy, za miłość. Czy i kiedy uznałeś życie ze mną za nie dość odpowiadające Twoim oczekiwaniom. Czy kiedykolwiek czułeś chęć ułożenia sobie ze mną życia. Czy masz kogoś lepszego, mi ekwiwalentnego lub jest nas więcej rozsianych po świecie. Odpowiedzi na te i wiele innych pytania nie znam. Przez kilka wspólnych (dzięki Tobie) lat poznałem życie z Kimś obok, czułem wdzięczność i spełnienie. Również przez to wiem, że nie chcę samotności, bez Ciebie moje życie wygląda tak, jak nie chcę. Cały czas kieruję się słowami z „Małego Księcia”. Pierwsze, że dałem się Tobie oswoić, więc już zawsze

Opuszczenie

Chcę i potrzebuję Kogoś, kto mojej miłości nie będzie odrzucał, dla kogo ze wzajemnością będę wsparciem i partnerem na życie. Jak długo szansę ma przetrwać miłość, którą zastąpiono rozłąką, niepewnością, milczeniem? Wstyd mi, że trwam w sytuacji, na którą się nie godzę ani godzić nie powinienem. Co się stało, że to, co było między nami na żywo przez kilka lat, przerwałeś? Czemu stchórzyłeś, jeśli nie przed związkiem, to przed nazwaniem lub wypracowaniem sytuacji między Nami? Na wszystkie pytania odpowiedź szukać mogę sam, Ciebie tu nie ma, nie chcesz mieć wiedzy ani wpływu na to, co się u mnie i ze mną dzieje.