Przyszłość

Sam jestem ciekaw, co nas czeka. Czy już mnie straciłeś, czy zechcesz jeszcze wrócić. Niewiele w tym wszystkim wiem i rozumiem. Kocham, więc musi boleć i boli porzucenie i rozłąka, doskwiera samotność, bycie niepotrzebnym, którego codzienność nikogo nie obchodzi. Czekam, nie czekam, obojętnieję. Chyba nie chcesz mnie, wybierasz inne życie, nie chcesz, bym blisko towarzyszył Twojej codzienności. Może to prawda, może urojona fikcja, domysły, obawy. Czyj to był wybór, na ile świadomy, czy mogłem odmówić, czy to coś by zmieniło.

Co będzie, to będzie… Jedno tylko jest pewne: teraz tu Ciebie fizycznie nie ma. Tak naprawdę wciąż jesteś, tylko dobrze i głęboko schowany w moim sercu, żebym mógł to przeżyć, a Ciebie nie denerwować moimi emocjami. To już cztery długie miesiące. Jeszcze nigdy tak długo, odkąd jesteśmy, nas nie było, razem. Zastanawiam się, po jakim czasie znikniesz zupełnie. Czy istnieją okoliczności, w których mógłbym się pogodzić z takim nierozstaniem-a-może-już-rozstaniem, nieporzuceniem-a-może-porzuceniem, (nie)rozkroczeniem(?) w środku niczego, (nie)podejmowaniu wiążących skutków tej czy innej sytuacji. Czy mógłbyś tak bez słowa, po prostu zniknąć, nie wrócić już nigdy? Po czym się zorientuję, że podjąłeś dalej idące decyzje, że trwa egzekucja? Czym zawiniłem, czego brakowało we mnie, w Nas…

Mogę się tylko domyślać, czy i jakie potrzeby towarzyszą wybranej przez Ciebie nowej rzeczywistości zdala ode mnie. Co przeżywasz, kiedy i dlaczego czujesz się dobrze, albo źle…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opuszczenie

Naiwny

Przestrzeń